Weinwelt Loisium, Langenloi, Austria

Obiekt ten różni się zdecydowanie od pozostałych. Przede wszystkim pełni on bowiem funkcję Muzeum Wina, a nie jego wytwórni, ale także tutaj nowoczesna architektura i wino znów zachwycają niezwykłą wprost symbiozą.

Autorem projektu Weinwelt Loisium jest nowojorski architekt Steven Holl, autor również m.in. muzeum sztuki nowoczesnej w Helsinkach, czy kaplicy św. Ignacego w Seattle.

Ta lekko przekrzywiona wyłożona aluminium budowla ściągnęła od czasu otwarcia w 2003 roku tysiące odwiedzających. Panele z matowego aluminium pokrywające Loisium nierówno odbijają światło. Fasada jest poprzerywana abstrakcyjnym wzorem inspirowanym geometrią pól winorośli otaczających muzeum.. Budynek, podobnie jak wino‚ przekazuje nam “duszę” terroir, na którym został wzniesiony.

Na pomysł stworzenia Loisium wpadły trzy małżeństwa: Steininger (producenci wina), Haimler (właściciele linii do butelkowania) i Nidetzky (inwestorzy). Inspiracją do stworzenia muzeum były stare piwnice, już nie wykorzystywane, niektóre liczące sobie 900 lat. Przekształcenie opuszczonych korytarzy w tętniące życiem, nowoczesne centrum, kosztowało 9,3 mln euro. Budowa rozpoczęła się w lutym 2003 r., a uroczyste otwarcie nastąpiło już we wrześniu tego samego roku.

Dziś w Loisium odbywają się koncerty, wystawy, sympozja. Można się zatrzymać w przylegającym do muzeum SPA. Przynętą dla zwiedzających jest jednak przede wszystkim „świat piwnic”, zaprojektowany przez szwajcarską agencję artystyczną Steiner Sarnen Schweiz.

Do ciągnących się ponad 1 km korytarzy wchodzi się przez bramę pokrytą pismem zaprojektowanym dla Loisium przez Hugo Schaera, szefa szwajcarskiej agencji. Znaki wzorowane na hieroglifach mówią o tym, co dzieje się z winem od momentu, gdy jeszcze w postaci owoców dorasta na krzewach, do chwili konsumpcji. Kto natomiast nie jest w stanie odcyfrować znaków, wkrótce może zapoznać się z całym procesem na własne oczy.

Enoturyści specjalną windą zjeżdżają do kadzi. W środku odbywa się krótkie widowisko “światło i dźwięk”. Na ścianach wyświetlane są wzory chemiczne substancji powstających podczas fermentacji, rozbrzmiewa muzyka. Na koniec z dna znajdującej się po środku fontanny wychyla się głowa Bachusa i… obryzguje zwiedzających wodą. Wtedy kadź otwiera się i enoturyści ruszają w dalszą drogę. Tutaj czekają ich kolejne artystyczne instalacje. Obrazują życiowe sytuacje, w których ludzie piją wino: narodziny, ślub, a nawet śmierć bliskiej osoby.

W jednej z sal znajduje się „wieża pogody”. Szczyt konstrukcji wystaje ponad powierzchnię gruntu. Z głębi piwnicy widzimy, jaka aura panuje na zewnątrz. Ma to uświadomić zwiedzającym znaczenie warunków atmosferycznych dla jakości wina.
Dalej znajduje się kino: główną rolę w wyświetlanym filmie grają zweigelt, gruener veltliner i morelowe drzewo.

Winorośl i morele to chluba regionu Kremstal.

Spacer kończy się w sklepie, w którym oprócz butelek wina z regionu Kamptal znaleźć można liczne winiarskie akcesoria.

Gość, który zobaczy, że z myślą o nim zbudowaliśmy coś, czego budować nie musieliśmy, czuje się doceniony. Potem chętniej kupuje nasze butelki – przekonuje Erich Polz Junior.

Jego rodzina produkuje wino w Styrii. W zaaranżowanej przy winiarni mini-winnicy można m.in. obejrzeć krzewy rosnące na różnych rodzajach podłoża: od gliny po skałę. A zaraz potem zdegustować same wina: sprawdzić jak typ gleby wpływa na ich aromaty i smaki.

Te wszystkie inwestycje służą jednak przede wszystkim temu, by enoturysta czuł się tutaj zawsze komfortowo. Z jednej strony dowiadywał się czegoś o winie, ale z drugiej: nie czuł się skrępowany, nawet jeżeli nie należy do wielkich znawców tego trunku.